aaa4
Dołączył: 12 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:40, 27 Mar 2018 Temat postu: zenmela |
|
|
-Sprobuje pan, czy pan chce, czy nie. No juz, prosze pic!
-Czy zawsze naklania pan ludzi do picia wbrew ich woli? Czy tak wlasnie postepuja lekarze? - Mary Stuart miala szeroko otwarte oczy. - Wmuszaja alkohol w tych, ktorzy nie maja na niego ochoty?
Mialem ochote zawyc i warknac cos w rodzaju: Moze bys sie zamknela?!, ale zamiast tego usmiechnalem sie i odrzeklem pogodnie:
-Sprzeciw abstynentow odrzucony.
-A co mi szkodzi - powiedzial Halliday, podnoszac szklaneczke do ust. Zawislem na niej wzrokiem, az uprzytomnilem sobie, ze przeciez nie moge sie tak gapic - co razem trwalo ulamek sekundy - usmiechnalem sie poblazliwie, zerknalem na Mary Stuart, ktora leciutenkim zacisnieciem ust dala wyraz pruderyjnej dezaprobacie, po czym spojrzalem z powrotem na Hallidaya, w sama pore, by zobaczyc, jak odejmuje od ust oprozniona do polowy szklaneczke.
-Wcale nie takie zle - oswiadczyl. - Powiedzialbym, ze nawet niezle. Tylko ma jakis taki dziwny posmaczek.
-W Szkocji mogliby pana za to aresztowac - odparlem machinalnie. Ten lajdak nonszalancko wychylil cykute, a jego wspolniczka Patrzyla na to bez mrugniecia okiem. Moja milosc wlasna doznala bardzo powaznego uszczerbku; zrozumialem, ze wyszedlem na kompletnego i skonczonego idiote. Moje zdolnosci indukcyjne i dedukcyjne sprowadzaly sie do zera; jako detektyw zrobilbym plajte. Mialem nawet ochote ich przeprosic, tyle ze zupelnie nie wiedzieliby, za co.
-Wlasciwie, to moze i ma pan racje, doktorze. Czlowiek moglby to nawet polubic. - Halliday podniosl szklaneczke, pociagnal nastepny lyk, odstawil butelke na stojak i wrocil na swe poprzednie miejsce. Posiedzial tam w milczeniu moze z pol minuty, dokonczyl szkockiej i raptownie wstal. - Po tym, co w siebie wlalem, niestraszne mi nawet podkute buciory Lonniego. Dobranoc. - I tyle go bylo.
Spojrzalem na drzwi, za ktorymi zniknal. Mysli klebily mi sie w glowie, choc po wyrazie mojej twarzy nikt by tego nie odgadl. Nadal nie moglem pojac, po co w ogole Halliday przyszedl do jadalni. I co mu strzelilo do glowy, ze tak nagle zerwal sie i wyszedl. Jalowe spekulacje, nie potrafilem nawet ustalic zadnego sensownego punktu wyjsciowego. Zerknalem na Mary Stuart i dopiero teraz ogarnelo mnie prawdziwe poczucie winy. Morderczynie miewaja wszelakie ksztalty, rozmiary i powierzchownosci, ale gdyby ta konkretna powierzchownosc miala skrywac jedna z nich, to juz nigdy wiecej nie moglbym zawierzyc trzezwosci swego osadu. Zachodzilem w glowe, jak ja w ogole moglem powziac tak absurdalne podejrzenie. Musialem byc chyba bardziej zmeczony, niz sadzilem.
Jakby poczuwszy na sobie moj wzrok, otworzyla oczy i spojrzala na mnie. Posiadala niezwykla zdolnosc przybierania nieruchomego, kompletnie obojetnego wyrazu twarzy, ale pod ta rezerwa, pod ta chlodna beznamietnoscia wyczuwalem ogromna wrazliwosc i bezbronnosc. Moze dlatego, ze chcialem wyczuwac, ale mialem dziwne przeswiadczenie, ze to nie bylo jedyna przyczyna. Nadal bez slowa, nadal z tym samym wyrazem twarzy, czy raczej twarza bez wyrazu, uniosla sie nieco w gore, przeskoczyla niezdarnie w swym kokonie z grubych pledow ku mnie i usiadla tuz obok. Ja, istne wcielenie dobrotliwego wujaszka, otoczylem reka jej ramiona, ale nie dane mi bylo trwac w tej pozycji, bo juz w nastepnej chwili ujela mnie za przegub dloni i powoli, niespiesznie, zdjela moja reke ze swych ramion, przeniosla ja ponad glowa i odsunela od siebie. Zeby udowodnic, ze lekarze to istoty nadludzkie, i pacjenci, ktorzy przeciez tak naprawde nie bardzo odpowiadaja za swe czyny, nie sa w stanie ich obrazic, usmiechnalem sie do niej. Odpowiedziala mi usmiechem i wtedy ze zdumieniem, ktore nie znalazlo odbicia na mojej twarzy, stwierdzilem, ze jej oczy wezbraly lzami. Chyba uswiadomila sobie obecnosc tych lez i chciala je ukryc, bo nagle zarzucila nogi na krzeslo, przysunela sie do mnie i powrocila do blizszego badania gorsu mej koszuli, tyle ze tym razem obejmujac mnie wpol. Z punktu widzenia swobody ruchow rownie dobrze moglbym zostac zakuty w kajdanki. Zreszta o to wlasnie bez watpienia jej chodzilo. Tego, ze nie zywi wobec mnie zadnych wrogich zamiarow, bylem pewien; rownie pewien jak tego, ze postanowila za wszelka cene nie stracic mnie z oczu, a to w najpewniejszy, jaki znala, sposob osiagniecia tego celu. Nie umialem odgadnac, ile to musialo kosztowac te dumna samotniczke; a problem dlaczego to w ogole robila, juz zupelnie przekraczal mozliwosci mojej wyobrazni.
Siedzialem na tej kanapie i probowalem poukladac jakos to wszystko w kompletnie juz teraz zamroczonej glowie, ale co bylo do przewidzenia, nie posunalem sie w swych rozwazaniach ani o krok. Poza tym moje pelne piasku oczy hipnotyzowalo zachowanie szkockiej w butelce na stojaku z kutego zelaza, ktora w rytm regularnych przechylow "Rozy Poranka" miarowo jak metronom wspinala sie to na jedna, to na druga scianke butelki. Jedno z drugim i powiedzialem:
-Mary droga...
-Tak? - Nie podniosla glowy, zeby na mnie spojrzec, i nie musiala mowic, dlaczego. Okolice mojego czwartego guzika u koszuli wyraznie nasiakaly wilgocia.
-Nie chcialbym pani ruszac z [link widoczny dla zalogowanych]
miejsca, ale pora na moj naparsteczek przed snem.
-Whisky?
-O, dwa serca, co w jeden bija takt!
-Nie. - Objela mnie mocniej.
-Nie?
-Nienawidze zapachu whisky.
-Chwala Bogu - mruknalem sotto voce - ze nie jestes moja slubna.
-Co pan powiedzial?
-Powiedzialem: "oczywiscie, Mary droga".
Po uplywie pieciu minut uswiadomilem sobie, ze moj umysl oglosil juz na dzisiaj fajrant. Siegnalem leniwie po deklaracje programowa Olympus Productions, przebieglem wzrokiem belkotliwy ustep o zdeponowaniu jedynego pelnego egzemplarza scenariusza w sejfie pewnego londynskiego banku i odlozylem ja na bok. Mary Stuart oddychala rowno i spokojnie i wydawalo sie, ze zasnela. Pochylilem glowe i dmuchnalem jej leciutko w lewa powieke, praktycznie jedyna widoczna czesc twarzy. Ani drgnela. Spala rzeczywiscie. Poruszylem sie na probe, tylko troche, i jej ramiona natychmiast zacisnely sie mocniej wokol mnie; nim pozwolila sobie na spoczynek, musiala zostawic jasne zalecenia swojej podswiadomosci. Pogodzilem sie z tym, ze przyjdzie mi pozostac w tej pozycji. Ten rodzaj ubezwlasnowolnienia nie mogl mi wyrzadzic zadnych trwalych szkod. Zastanawialem sie [link widoczny dla zalogowanych]
mgliscie, jaki cel przyswiecal pojmaniu mnie w te slodka niewole. Czy chodzilo o to, by przeszkodzic mi w dzialaniu, czy tez o to, by zapobiec natknieciu sie przeze mnie na dzialania jakichs mocy piekielnych, ktore mogly wlasnie grasowac po pokladzie. Bylem zbyt zmeczony, zeby przejac sie tym problemem. Postanowilem po prostu siedziec, gdzie siedzialem, i czuwac bezsennie do switania. Nie minely dwie minuty, a spalem jak kamien.
Mary Stuart nie miala budowy tragarza i nawet z daleka nikt by jej z
Post został pochwalony 0 razy
|
|